HELPA u Oli - uczulenie i alergia pokarmowa u niemowlaka
Tak się składa, że jako helpowa mama jestem też mamą dziecka z dietą eliminacyjną. Franek ma lekarskie zalecenia, by unikać produktów mlecznych oraz ograniczać spożycie glutenu. Nie jest na ścisłej diecie (nie ma celiakii ani alergii na mleko), więc moje doświadczenia nie są skrajne, ale jestem przekonana, że podzielenie się moimi przeżyciami może być pomocne, gdy kogoś z Was spotka wyzwanie diety eliminacyjnej. Nie chcę zagłębiać się w medyczną historię mojego syna, gdyż jest bardzo długa i zawiła. Przez cały czas trwania naszej akcji będę opowiadać Wam o tym, jak dieta eliminacyjna wpływała i wpływa na życie Franka i całej naszej rodziny.
Czasami bywa tak, że dziecko pierwsze objawy alergii ma już jako niemowlak. Na tym etapie dość łatwo jest zmodyfikować dietę w celu wykluczenia alergizujących produktów, bo dziecko dopiero poznaje nowe smaki, poznaje świat takim, jakim mu go przedstawimy. Niemowlę nie będzie zatem odczuwało braku jakiegoś składnika, jeśli nie zdążyło dobrze go poznać. Dla takiego małego dziecka dieta eliminacyjna będzie czymś zwyczajnym i dopiero z biegiem czasu, gdy będzie miało więcej kontaktów z rówieśnikami w przedszkolu — może pojawić się świadomość odmienności diety i poczucie braku, straty lub niesprawiedliwości.
Trudniej bywa, gdy objawy alergii pojawiają się w starszym wieku i dziecko musi zrezygnować z produktów, do których było przyzwyczajone, które dobrze zna i lubi. Nieść to może wiele frustracji i niezadowolenia. Tak właśnie było u nas, więc znam problem diety eliminacyjnej od podszewki.
Gdy z dnia na dzień syn dostał zalecenia, by wyeliminować pszenicę i mleko z diety — byłam dość przerażona, szczególnie dlatego, że syn jest dzieckiem dość wybiórczo jedzącym, mającym swoje utarte szlaki kulinarne.
Byłam zmuszona podmienić ulubioną kaszkę gotowaną na mleku krowim (syn miał wtedy około 5 lat) - na kaszkę gotowaną na napoju roślinnym. Powiecie — mała zmiana. Jednak dla pięciolatka z wybiórczością pokarmową, dla którego kaszka to było główne śniadaniowe danie — każda zmiana smaku ulubionej potrawy była trudna i budząca sprzeciw.
Miałam szczęście — Franek poważnie podszedł do zmiany diety i był świadomy jej potrzeby. To bardzo ułatwiło nam cały proces. Już wcześniej proponowałam przejście na napoje roślinne, ale dopiero medyczne wskazania były dla Franka ważnym argumentem.
Metodą prób i błędów wspólnie wybraliśmy najbardziej smakujący napój roślinny — napój owsiany. Do dziś pozostaje on u nas głównym wyborem. Z uwagi na to, że ja nie jem mięsa i ograniczam spożycie produktów odzwierzęcych — napoje roślinne to u nas obecnie główny płyn do gotowania kaszek, owsianek i kasz na słodko.
Gdy wspominam ten przejściowy czas, myślę, że przyzwyczajenie się do nowego smaku kaszki na napoju roślinnym zajęło Frankowi około dwóch tygodni. Był to czas, gdy stawiałam na to, by nigdy nie zabrakło ulubionych owoców do kaszki, by to ich smak był dominujący i wspomagał przyzwyczajanie się do innego smaku dania?. Bardzo pomogły nam Łyżki Smaku — były dobrze znane wcześniej i ich mocny smak (szczególnie Łyżki Smaku Jagoda i Łyżki Smaku Czarna Porzeczka) dominował nad smakiem kaszki. Franek sam decydował, co sobie dorzuci do posiłku — na początku zjadał głównie dodatki, ale z czasem polubił coraz bardziej nowy smak. Napoje roślinne stały się u nas także głównym płynem w plackach, naleśnikach, gofrach – mamy szczęście, że żyjemy w czasach, gdy takie zamienniki są dostępne na wyciągnięcie ręki.
Jeśli zatem Twoje dziecko ma konieczność wyeliminowania mleka z diety, warto wspomóc się ogólnodostępnymi produktami takimi jak napoje roślinne z prostym składem bez dodatku cukru, wzbogacone w wapń. Ważne jest także zapoznanie się z roślinnymi źródłami wapnia. Jeśli jednak nie macie pewności, że dieta jest dobrze zbilansowana i podajecie odpowiednią ilość wapnia – warto skonsultować się z lekarzem i porozmawiać o suplementacji na diecie eliminacyjnej. Tak naprawdę każdy, kto jest na diecie eliminacyjnej, powinien być pod czujnym okiem specjalisty.
Wspomniałam o napojach z prostym składem. Co to właściwie oznacza? Unikajmy wszelkich dosładzanych napojów roślinnych. Nie zawsze jest to cukier, czasami słodziwa ukryte są pod innymi nazwami, takimi jak maltodekstryna lub syrop z agawy. Obecność zagęstników czy gumy guar także jest niepotrzebna. Oprócz substancji słodzących warto także unikać stabilizatorów, emulgatorów, aromatów – są niepotrzebne w diecie, szczególnie małego dziecka.
Gdy wybieramy napój roślinny dla dziecka, u którego wyeliminowaliśmy produkty mleczne – taki napój powinien być fortyfikowany w wapń. To bardzo ważne, gdyż ciężko jest zadbać o odpowiedni poziom wapnia w diecie, bazując jedynie na źródłach roślinnych. Po więcej na ten temat odsyłam do świetnego wpisu dietetyczki, która zajmuje się wegańską dietą dzieci i dorosłych — do Iwony Kibil.
Mam dla Was wskazówkę — obecnie w wielu dyskontach poszerzana jest gama produktów wegańskich. Produkty wegańskie nie mogą zawierać żadnych składników odzwierzęcych, są wiec często świetnym wyborem dla alergików na białka mleka krowiego czy jajko. Warto być jednak uważnym — to, że produkt oznaczony jest jako wegański, nie oznacza wcale, że ma dobry skład. Zawsze polecam czytanie etykiety, gdyż produkt wegański to czasem produkt wysoko przetworzony. Dla dzieci szukam zawsze produktów z jak najprostszym składem.
Napoje roślinne włączyłam do diety z dwóch powodów. Po pierwsze mleko jest składnikiem wielu typowych i lubianych przez dzieci produktów (owsianki, kaszki, placki, gofry, naleśniki) i jest ważne do uzyskania pożądanej konsystencji. Po drugie i ważniejsze — fortyfikowane w wapń napoje mogą być jego dobrym źródłem (z uwagi na dużą biodostępność), w momencie rezygnacji z mleka krowiego. Nie są jednak zupełnie niezbędne — wiele przepisów możemy wykonać na wodzie, a wapn dostarczyć w inny sposób, podając produkty w niego wzbogacone (jednak jest to o wiele trudniejsze w przypadku samych warzyw) oraz suplementując ten pierwiastek (o produktach bogatych w wapń piszemy w tym artykule). Podkreślę raz jeszcze, że na dietach eliminacyjnych warto być w stałym kontakcie z lekarzem, by mógł zalecać odpowiednią suplementację.
Oprócz przyzwyczajania do nowych smaków musiałam zadbać także o dobre zbilansowanie diety pod względem wartości odżywczych — ale o tym w następnych wpisach!
Ola
ps. Zdjęcia pochodzą z naszej pierwszej sesji z 2017 r. :)